Nie wierzę. Nie wierzę w tych co mówią, że wierzą. Nazywam ich tylko wieżą. Wywyższeni, patrzący z wysoka i nie dostrzegający dołu, który zbyt mocno oddalony traci swoją wyrazistość. Ludzie stojący na wieży słuchają, ale nie słyszą nic, bo ich zasięg słuchu sięga tylko wokoło nich samych. Patrzą, ale nie widzą, bo ich przymrużone oczy dostrzegają tylko chmury zasłaniające resztę. Wpółczują, ale nie współczodczuwają, bo na wysokiej wieży uczucia zabiera wiatr. Nie wierzę. Nie wierzę w tych co mówią, że wiatru nie czują. Nie wierzę i w tych co mówią, że stoją i nigdy nie upadają. Nie wierzę też tym co mówią, że całym sercem cię kochają. Nie wierzę też w ludzi z wiarą, którzy mylą ją z tiarą. Nie wierzę. Nie wierzę kiedy pod płaszczem wiary zabijają, krzywdzą i kłamią. Nie wierzę kiedy potrzebujących mordercami nazywają, kiedy dzieci w swój świat wciągają i kiedy pod jasnym niebem to tacy dominują. Stojąc na wysokiej wieży potrzebna jest odwaga aby spojrzeć w dół, dostrzegając każdy znajdujący się tam szczegół. Potrzebna jest siła aby nie spaść. Potrzebna jest miłość aby zrozumieć. Potrzebna jest wiara aby naprawiać to co naprawy potrzebuje. Stojąc na wysokiej wieży, nie wierzę że wierzę.